Były pracodawca a ochrona danych osobowych pracownika

Znajomy stracił niedawno pracę. Dokładnie rozwiązał ją na podstawie art. 55 (miał mobbing w pracy. Szefowa wtrącała mu się w życie, obrażała go. Szefowa nie widziała podstaw na takie zwolnienie.

Po zakończeniu współpracy, znajomy złożył kilka CV na podobne stanowiska w innych firmach. Już prawie było pewne, a nagle, że nic z tego. Zaczęliśmy myśleć, że nowy potencjalny pracodawca dzwonił do starego pracodawcy i ten go oczernił. 
Znajomy był na zwolnieniu L4 od psychiatry, ma depresje - leczoną teraz już lepiej.

Postanowiliśmy sprawdzić i z innego nr zadzwoniliśmy jako przyszły pracodawca znajomego z prośbą o opinie na jego temat. Od razu zaczęła z stwierdzeniem negatywnym - "o lepiej nie" zaczęła mówić skąd go zna (że po znajomości - przez rodziców pracę miał załatwioną), że jest z patologicznej rodziny, że żona jego poważnie choruje, że ma dziecko że na soboty nie chciał przychodzić (gdzie w umowie miał od pracę od poniedziałku do piątku, więc nie ma obowiązku w sobotę przychodzić). W sumie, że nie poleca go.

Dużo prywatnych rzeczy mówiła na jego temat, których nie powinna przekazywać osobom trzecim tym bardziej przez telefon.

W trakcie pracy jeszcze bardzo często wtrącała się w życie prywatne nie tylko jego, ale  innych pracowników też. Mówiła, że dwoje z nich ma romans (znajomy z koleżanką z pracy - oboje mają szczęśliwe rodziny).
 
Drzwi były z szybą i czepiała się, że tam ludzie palce zostawiają i po każdym kto wejdzie trzeba zejść i umyć. Liście jak spadały z drzewa to czepiała się za każdy pojedynczy liść na wycieraczce.

Jego była szefowa ma dużo znajomości - ZUS, BHP, sanepid, inspekcja pracy, policja.

Był ogólnopolski konkurs przez internet na głosowanie i zmuszała by pracownicy głosowali i żądała by znajomi pracowników też głosowali. Dzięki czemu wygrała kilka razy. Wszystko co działo się w pracy przekazywała jego rodzicom, a oni co działo się w domu jej.

Szefowa jego mówiła "bo słyszała", że on bije własną żonę. A nie bije - ona po chorobie, po operacji była osłabiona, ale chodziła na dwór chodziła po dziecko do żłobka i tam w żłobku zauważyła pracownica (znajoma byłej szefowej) z sińcami pod oczami od zmęczenia (widziałam ją osobiście  i pomagałam jej).
 
Czy była pracodawczyni złamała prawo zachowując się w ten sposób? Jakie działania możemy podjąć dalej? Znajomy się boi, bo wraz z świadectwem pracy dostał pismo, że złożył wypowiedzenie bezprawnie i że to ona może go podać do sądu o to.

On się boi, że jak on ruszy sprawę z tym telefonem to ona ruszy z tym wypowiedzeniem a mobbing będzie ciężko udowodnić, bo i pracownicy boją się zwolnienia, a to mała firma 5 osób.

Pracodawczyni kazała im napisać oświadczenie (zmusiła), że nie ma mobingu w firmie (jedna dziewczyna odważyła się dopisać, że w stosunku do niej a reszta podpisali jak kazała). Kilka osób już się zwolniło wcześniej z powodu zachowania szefowej wobec nich.

Jak była inspekcja pracy, były ankiety anonimowe gdzie szefowa miała dostać ogólne wyniki tylko a dostała całe, więc łatwo się domyśliła, kto jaką opinie napisał. Z tego powodu koleżanka znajomego ma problemy (mobbing zaostrzony).

Jak działać, na jakie artykuły KP się powołać. Co dalej?