Podział długów po rozwodzie, a brak przychodów jednej ze stron

witam,

mój narzeczony po rozpadzie byłego małżeństwa wyprowadził się z mieszkania komunalnego, do którego oboje z ex żoną dostali prawo najmu (mieszkanie nie jest ich własnością). rozwód został orzeknięty bez winny żadnej ze stron. W trakcie małżeństwa pozaciągali wiele długów konsumenckich oraz pozapożyczali się u wielu znajomych.

mój narzeczony wyprowadził się z domu tylko z jedna niewielka torba z rzeczami osobistymi i starym laptopem oraz samochodem w leasingu, który szybko sprzedaliśmy na spłatę jednego z wielu kredytów. Do tego trzeba było spłacać kilka kart kredytowych, debety w kontach itd. Była żona praktycznie nie pracowała zarobkowo, nawet jak nie mieli jeszcze dziecka. Przyznano jej alimenty na dziecko w kwocie 400zl. Mój narzeczony zarabia około 4000zl, ale wszystko idzie na spłaty, wielokrotnie zadłużenia miesięczne przekraczały kwotę zarobków. komornicy którzy przychodzili pod ich wspólny adres, odsyłani byli do nas, ex nie poczuwała się do jakiegokolwiek uczestnictwa w długach.

Czyli mój narzeczony został z niczym materialnym jak tylko z długami, od roku czasu pomagam mu spłacać, już około na kwotę 50000 zł z moich wieloletnich oszczędności. Wielokrotnie próbował się porozumieć z ex co do spłaty części zadłużeń, zwłaszcza ze do dyspozycji ma dwupokojowe mieszkanie, z prawem użytkownia, umeblowane, wyremontowane itd a my tułamy się po wynajmowanych mieszkaniach, które bardzo nadwyrężają nasz już i tak bardzo obciążony budżet. Ex małżonka nie pracuje, zamieszkuje od roku z konkubinem, który przez wiele miesięcy nie pracował wiec żyli z alimentów jakie narzeczony płaci na dziecko.

W międzyczasie wyszły na jaw nie zapłacone przez miesiące rachunki za mieszkanie, gaz, tel itd, na które narzeczony zostawiał pieniądze jak jechał na dwutygodniowe  rejsy (praca na promie) jeszcze za czasów ich małżeństwa. zostawiał jej tez karty kredytowe i pieniądze. Poopłacał te zaległości ze względu na dziecko, mamy na to dowody. Konkubin ex pracuje od paru miesięcy i źle nie zarabia, natomiast dręczą mojego narzeczonego by się stamtąd wymeldował, bo chcą zamienić sobie mieszkanie na większe, nawet jak wszyscy przypuszczają zaszli specjalnie w ciążę teraz żeby ona mogla się ubiegać o większe mieszkanie na dwójkę dzieci, a ze nie są małżeństwem a ona nie ma dochodów, chyba jakieś zasiłki socjalne pobiera, to liczą na to mieszkanie (mama, konkubina pracuje w urzędzie wiec podanie pewnie by szybko przeszło).

Od roku okłamują nas ze jak tylko konkubin, który sobie zamieszkał na miejscu mojego narzeczonego zacznie pracować to bada go spłacać, czyli umowa ustna miała miejsce wielokrotnie, a nic w tym kierunku nie robią, on kupuje sobie auta i korzysta z mebli, mieszkania itd., które my spalamy.

Złożyliśmy pozwanie do sądu o podział majtku, tylko tam naprawdę nie ma co dzielić, mieszkanie nie jest ich, rzeczy, agd, rtv, remonty mieszkania nie bardzo są do podziału. Zresztą narzeczony wszystko chce zostawić z powodu dziecka, ale chce by pomogła w spłatach zadłużeń. Pracowała po rozwodzie parę miesięcy ale nic nie pomagała. I teraz tez nie pójdzie, a ciągle jeszcze wola na dziecko o wszystko, a my i tak jak często zabieramy malucha do nas, karmimy, dbamy, kupujemy ale to się nie liczy do kwoty alimentów przecież. Pieniądze w części większej szły na zaspokajanie potrzeb zwykłych rodziny.

W związku z czym mam pytanie czy jest jakaś szansa żeby jednak ex dostała nakaz spłaty mojego narzeczonego, w jakiejś sumie? Czy przyjdzie w ciąży do sadu zapłacze ze nie ma z czego i zostaniemy absolutnie z niczym jak tylko z długami na wiele, wiele lat, za rozrzutne życie ich obojga tak naprawdę. A odsetki rosną i znajomi się ciągle upominają o spłaty. Jakby któreś z nas zostało teraz bez pracy to leżymy na bruku, bo nie dalibyśmy rady spłacać, a na pewno nie w terminach i zresztą czemu tylko my mamy spłacać?

Co należy zrobić w tej sytuacji? Co mówić w sądzie. Czy mogą nakazać mojemu narzeczonemu przepisanie użytkowania mieszkania na ex a nam zostawić długi? Czy dobrym pomysłem jest wzięcie na świadka kogoś kto zna ich oboje i był przy wielu negocjacjach i obietnicach? Mnie w sadzie nie będzie ale chce pomoc narzeczonemu bo ewidentnie chcą oboje przerzucić cala odpowiedzialność za długi na niego i pozbawić mieszkania, a sami żyć jak pączki w maśle i o nic się nie martwic, a my psychicznie i fizycznie jesteśmy strasznie wymęczeni.

Dodam jeszcze, że straszą nas ze pozwą o większe alimenty jak się on nie wymelduje. tylko my się nie mamy gdzie zameldować a żadnego kredytu na mieszkanie nie dostaniemy, bo mamy za dużo długów. Czy jak wyjdę za mąż za narzeczonego to tez prawnie będę odpowiedzialna za ich wspólne długi? Proszę bardzo o pomoc. Dziękuję